Czym jest rozwój osobisty?. Jeżeli zapytamy osoby co rozumieją pod tym stwierdzeniem, to każda z nich poda swoją definicję rozwoju, która jednoznacznie będzie wynikała z poziomu świadomości pytanego, charakteryzującego jego stosunek do siebie i otaczającej rzeczywistości. Jednak te definicje będą miały miały swoją charakterystyczną cechę, która będzie umieszczać te definicje w dwóch obszarach. Obszary te można nazwać rozwojem „nieświadomym” i „świadomym”.
Okresem nieświadomym nazwałbym rozwój poprzez dążenia i działaniach gdzie opieramy się często na ogólnie przyjętych wzorcach, staramy się być lepsi w tym co robimy (często od innych), rywalizujemy ze „światem” (być wyżej w hierarchii społecznej, mieć więcej pieniędzy, być bardziej znanym) na różne sposoby dążąc do wytyczonych celów (mieć większą wiedzę zawodową, być wydajniejszym w pracy, w zarządzaniu, korzystać z bardziej zaawansowanych narzędzi), aż do momentu kiedy dochodzimy do sytuacji kiedy osiągnięcie celów nie przyniosło spodziewanego zadowolenia, coś znowu nam brakuje, czasami ponosimy ‚klęskę” albo pojawia się głębszy kryzys i zastanawiamy się „dlaczego mnie to spotyka, co ja takiego zrobiłem, gdzie popełniłem błąd”. Wtedy zaczyna docierać do nas, że to co nas spotkało nie mieści się w ramach naszego dotychczasowego modelu świata. Że być może umknęło mi coś co było przyczyną porażki. Jeżeli te sytuacje zaczynają się powtarzać, a my brniemy dalej w swoim modelu działania obwiniając świat zewnętrzny o swoje porażki, to możemy spodziewać się całkowitej klęski. Taka chwila jest dość bolesna. Jeżeli dopuścimy do siebie myśl, że być może ja sam się do tego przyczyniłem, to robimy pierwszy krok do wejścia w świadomy rozwój, gdzie zaczynamy uwzględniać że jest coś w nas co decyduje o tym czego doświadczamy w naszym życiu.
Czym w takim razie jest świadomy rozwój. Jest przyjęciem kluczowego założenia, że to co mnie spotyka w życiu jest moją „zasługą”. Że ja w 100% przyczyniłem się do wydarzeń, które mnie dotknęły, a których tak naprawdę nie chciałbym doświadczać. Łatwiej jest to przyjąć w sytuacjach, kiedy dopatrzymy się naszego ewidentnego błędu, nonszalancji w działaniu, interpretowaniu sytuacji poprzez swoje oczekiwanie a nie rzetelną ocenę. Trudniej w sytuacjach bardziej drastycznych objawiających się wypadkami, poważnymi stratami czy zakłóceniami w relacjach z bliskimi i otoczeniem. Jeżeli jednak odważymy się iść w tym kierunku, dokonujemy zaskakujących odkryć dotyczących naszej psychiki i tego co determinuje nasze postępowanie i życie. Musimy zaakceptować fakt, że nas sposób odbierania rzeczywistości jest w dużej mierze pochodzenia nieświadomego mimo, że wydaje się nam że świadomie kierujemy naszym życiem tyle tylko, że podejmujemy decyzje, działania z ukrytymi w naszej psychice wzorcami. Co w praktyce z tego wynika. Że porażka w życiu osobistym, czy zawodowym jest np. ukrytym wzorcem karania siebie, który uformował się w dzieciństwie pod wpływem sytuacji np. rodzicami, kiedy zostałem jako dziecko ukarany za to, że nie spełniałem ich oczekiwań, lub zostałem potępiony za to, że zrobiłem coś lepiej od innych. Że jestem za mało przebojowy, za mało atrakcyjny, w tej branży nie ma szans na sukces, pieniądze zarabia się ciężko itd. Że branie dużo obowiązków na siebie, wyręczanie innych może być ukrytym brakiem poczucia wartości, które chcę zastąpić uznaniem za swoje poświęcenie w pracy. Podsumowując, to co nas spotyka w życiu jest „projekcją” naszych ukrytych przekonań lub inaczej, sytuacje które nas spotykają wskazują nam poprzez emocje, które się podczas nich pojawiają co „nosimy” w sobie. Wynika z tego jeden zasadniczy wniosek, zmieniam tylko siebie. I zmiana, która się we mnie dokona spowoduje zmianę moich reakcji, moich wyborów a przez to zmianę sposobu odbierania rzeczywistości (jestem wartościowy i ludzie mnie doceniają, sąsiad nie jest już taki denerwujący itd.). Z punktu widzenia osobistego wyboru jest ważne czy to co robię jest rzeczywiście tym czego pragnę, czy robię to bo inni uważają że powinienem, muszę, bo takie jest oczekiwanie, bo takie jest życie. Tak naprawdę mój wewnętrzny system przekonań jest wielopokoleniową spuścizną, która wymaga abym świadomie ją zweryfikował i dokonał wyboru. Przyjęcie takiego założenia powoduje, że pojawiające się sytuacje w naszym życiu będą da nas wskazówką jakim wewnętrznym przekonaniem powinienem się zająć. Jeżeli sąsiad w złości wykrzyczał na mnie jakąś kwestię, to tak naprawdę wykrzyczał na mnie moją wewnętrzną złość; jeżeli ktoś powiedział mi, że jesteś niewiarygodny to dostałem informacje, że mam poważne wątpliwości w stosunku do siebie (że mój stosunek do jakiejś kwestii jest chwiejny). Co daje nam takie podejście do siebie i życia. Daje zauważalną zmianę w relacjach z otoczeniem (mniej konfliktów, więcej zaufania i akceptacji), więcej odwagi i pewności w działaniu (widzę co powinienem robić aby zrealizować cel), sprawy do załatwienia okazują się łatwiejsze niż przypuszczamy i nagle uświadamiamy sobie, że to o czym marzyliśmy i wydawało się nieosiągalne staje się dostępne i w zasięgu ręki.
Robert Kołodziej